Właśnie się pakowałam.Jutro mam samolot do Londynu.Będę wynajmować apartament z moją byłą sąsiadką-Jessicą.Jest o rok starsza,kiedy byłyśmy małe każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem.Potem ona się przeprowadziła,a ja znalazłam nowych znajomych,ale nie chcę sobie o nich przypominać.
-Sala!-Do mojego pokoju wtargnęła Julie.-Ja nie chce,zebyś wyjezdzała.Ja nie chce,nie chce!-Zaczęła tupać swoimi drobniutkimi nóżkami o podłogę i lekko szlochać.
-Julie.Ja wyjeżdżam tylko na chwilkę.Nim się obejrzysz,będę z powrotem.Okay?-Mała pokiwała główką.Miała łzy w oczach.Jakie to słodkie!Biedna Julie,też nie chcę jej zostawiać,jest dla Mnie najważniejsza,ale chciałabym poznać Lou.Może ją kiedyś tam zabiorę.-To przybij żółwika.-Uśmiechnęłam się do niej ochoczo,na co troszkę się rozchmurzyła.
-Pójdzies sie ze mną bawić w ksieznicki?-Spojrzała na mnie niczym Kot ze Shreka.I jak tu odmówić?
-Jasne.-Zostawiłam pakowanie na później i pobiegłam za małą do jej królestwa.
Obudził mnie budzik.Ughh,4.30.
Dlaczego te samoloty muszą tak wcześnie latać?
Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania.
Zrobiłam kanapki i dwie kawy,dla mnie i Jacoba,który zawoził mnie na lotnisko.Z resztą pożegnałam się wcześniej.
Usiadłam przy stole,biorąc kolejny gryz kanapki.Po chwili dołączył do mnie Jacob.
-Dzień dobry.-Powiedział sympatycznie.Lubiłam go,zawsze był dla mnie miły,razem się bawiliśmy,śmialiśmy,oglądaliśmy mecze,jak z ojcem.
-Hej.-Starałam się być tak sympatyczna,jak on.Bałam się tej przeprowadzki.Bałam się tego,jak zareaguje Louis.Bardzo chcę go poznać.
-Wszystko spakowane?Możemy jechać?-Spytał Jai (Często go tak nazywamy).
-Sądzę,że tak.-Usiadłam na miejscu pasażera i czekałam na Jacoba.
Weszłam na pokład samolotu.Odszukałam swoje miejsce,które na szczęście było przy oknie.Usadowiłam się wygodnie na miejscu.Po kilku minutach dosiadła się do mnie młoda dziewczyna i Starsza pani.
-Hej,jestem Holly.-Uśmiechnęła się do mnie promiennie.Aż tryskała energią i zarażała nią wszystkich w około.
-Hej,Sara.Miło mi.-Odwzajemniłam uśmiech.Cały stres związany z Londynem magicznie zniknął.
-Do kogo lecisz?-Spytała dziewczyna,kiedy samolot już wystartował.
-Do brata,a ty?-Odpowiedziałam,upijając łyk kawy.
-Razem z babcią lecimy do mojego taty.-Troszkę posmutniała.
-Coś się stało?-Spytałam zaniepokojona.
-Nie,nic.Tylko tata zostawił mnie i mamę,kiedy byłam mała,a teraz jest chory i ktoś musi się nim zaopiekować.-Pojedyncza łezka spłynęła po jej policzku.
-Nie płacz,na pewno wszystko się ułoży.-Lekko się uśmiechnęłam,dodając dziewczynie otuchy.
Kiedy Holly zasnęła,postanowiłam posłuchać muzyki i nauczyć się imion chłopaków.
Louis,Zayn,Liam,Niall i Harry.
Proste!Teraz tylko,który to który?
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi mojego nowego mieszkanka.Po kilkudziesięciu sekundach otworzyła je czerwonowłosa.
-Heej!-Zapiszczała.-Mamoo,jak ja cię dawno nie widziałam.
-Hej Jess.-Powiedziałam,ledwo oddychając,ponieważ dziewczyna rzuciła mi się na szyję,odbierając mi dostęp do tlenu.-Dusisz.-Wyszeptałam cicho.
-Ohh,przepraszam.-Zaczęłyśmy się obie śmiać.-Chodź oprowadzę cię.
Mieszkanie było naprawdę przecudne.Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć.
-A to twój pokój.-Jess otworzyła jedne z białych drzwi,a moim oczom ukazała się przepiękna sypialnia.
***
Zwiedziłam już naprawdę wiele.Tutaj jest cudownie.Panuje zupełnie inny klimat niż w Miami.Jest naprawdę przepięknie.
Nie byłam jeszcze u Louisa.Kilka razy próbowałam,ale zawsze uciekałam.Boję się,że mnie nie zaakceptuje.
-Parker,ruszaj dupsko.-Ah,zapomniałabym.Z Jess jest super.Znowu się zaprzyjaźniamy.Chyba wszystko jest na dobrej drodze.
-Gdzie?-Powoli wstałam z kanapy.
-Jedziemy do twojego brata.Musisz powiedzieć mu prawdę.
-Co?!Jess,nie.Ja nie mogę.-Opadłam z powrotem na sofę.
-Dlaczego nie możesz?-Dziewczyna usiadła obok mnie.
-Bo się boję.Co będzie jeśli on nie będzie chciał mnie znać?
-Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz.Nie poddawaj się jeszcze przed startem.A poza tym,Louis na pewno będzie chciał cię poznać.-Przytuliła mnie.Miała rację,nie mogę tak szybko odpuszczać.W końcu Do odważnych świat należy!,jak to się mówi.
-Okay,jedziemy.-Pewnie wstałam i podążyłam do drzwi.
-Ja jadę zrobić jakieś zakupy,a wy sobie pogadajcie,jasne?-Powiedziała Jessie,kiedy wychodziłam z auta. -Jasne.-Blado się uśmiechnęłam.Zrobiłam krok do przodu,lecz zaraz się odwróciłam,chcąc otworzyć drzwi samochodu.
-Jess,nie dam rady!-Spojrzałam w miejsce,gdzie jeszcze przed sekundą stał niebieski Volkswagen Garbus.
Ughh,już po mnie.
Niepewnym krokiem podeszłam do furtki i nacisnęłam dzwonek.
-Posesja One Direction,czy byłaś umówiona?-Powiedział komputerowy głos kobiety,a mnie sparaliżowało.Po chwili zobaczyłam postać,wychodzącą z willi.
-Przepraszam cię za to.Musimy chronić naszą prywatność.No ale mniejsza z tym,do kogo przyszłaś?-Chłopak otworzył furtkę i pozwolił mi wejść na piękny chodnik prowadzący do domu.
Hmmm,jak on miał na imię?Niall?Tak,na pewno Niall.
-Do Louisa.-Wyjąkałam.To było dość dziwne,że wpuścił mnie tak po prostu,a co jeśli jestem jakąś psychofanką?
Stanęliśmy pod drzwiami.
-Louis,przestań bić się z Harrym tylko rusz swój szanowny tyłek tutaj!Masz gościa!-Krzyknął blondyn.
Po sekundzie w drzwiach zjawił się Louis,mój brat.Umm,co ja mam teraz zrobić?!
-Siemka,my się znamy?-Spytał z uśmiechem na twarzy.Jacy oni wszyscy są sympatyczni!
-Hej,jestem Sara.Ty mnie nie znasz,ale mam do ciebie jedną bardzo,bardzo ważną sprawę.Możemy się przejść?
-Umm,jeśli tak bardzo ci zależy,to okay.-Ubrał buty i wyszliśmy.
-No tooo,o co chodzi?-Spytał,po chwili milczenia.
-Nie wiem,jak to dobrze ująć.-Wzięłam głęboki oddech.-Twoim biologicznym ojcem jest Troy Austin.-Przytaknął,a jego mina zrzedła.-Moim też.-Urwałam,wyciągnęłam kopertę z torby i podałam chłopakowi.
-Co to?-Powiedział zszokowany.
-Wyniki testu DNA,one to potwierdzają.-Wyciągnął kartki i uważnie się im przyglądał.
-Chcę cię po prostu lepiej poznać,nic więcej.
-Sara,ja cię bardzo przepraszam,ale nie chcę znać nikogo,kto jest związany z Troy'em.-Wstał z ławki,na której obecnie siedzieliśmy.W moich oczach pojawiły się łzy.Nie tak to sobie wyobrażałam.
-Louis!-Wstałam i chwyciłam go za rękaw bluzy.-Przemyśl to sobie.Jeśli będziesz chciał się spotkać,przyjdź do mnie lub zadzwoń.-Napisałam na kartce adres i mój numer.
-Mamo,nie.Nie udało się.-Płakałam do telefonu.-Louis nie chcę znać nikogo,kto jest powiązany z Troy'em.
-Co teraz zrobisz?
-Nie mam pojęcia.Chyba wrócę,nie zapłaciłam jeszcze za czynsz.
-Okay kochanie.-Usłyszałam dzwonek do drzwi.-Możesz wrócić kie...
-Mamuś,ja kończę,bo ktoś przyszedł.Zadzwonię później,pa.
-Jasne myszko,kocham cię,pa!
Podreptałam do drzwi zobaczyć,kto przyszedł.Otworzyłam je i ujrzałam...Louisa?!
-Hej,przemyślałem sobie wszystko i chciałbym cię lepiej poznać.-Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.-Siostrzyczko?
Rozłożył ręce,a ja przytuliłam go najmocniej,jak tylko potrafiłam.
-Nawet nie wiesz,jak się cieszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz