sobota, 24 maja 2014

Rozdział 20 ♥

*Pół roku później,czerwiec*
Przez te miesiące nie działo się nic szczególnego.Nie rozmawiałam z Zaynem,nawet za bardzo się z nim nie widywałam.Więcej czasu spędzał z Selenką niż z chłopakami i przez to ze mną.Co do Matta,to kilka razy próbowałam mu powiedzieć,że nic do niego nie czuję i możemy zostać tylko przyjaciółmi,ale za każdym razem mi się nie udawało.Za bardzo się bałam,żee go zranię i nie będzie się do mnie odzywał,a mimo wszystko zależy mi na nim.Na jego przyjaźni.Starsznie kompikuję sobie życie.
Miałam się dzisiaj spotkać z Mattem.Czułam,że to nie będzie łatwa rozmowa.Chłopak przez telefon brzmiał dziwnie.Jakby był smutny,zdenerwowany,zrezygnowany.Jak nie on.Do spotkania zostały mi jeszcze dwie godziny.Włączyłam jakiś program muzyczny.Właśnie kończyła się piosenka Biebera Confident,a na ekranie ukazała się prezeterka.
-Za nami drugie miejsce,czyli Justin Bieber.A teraz zespół,na który najchętniej głosowaliście,czyli...One Direction!Na ekranie pojawił się teledysk do Midnight Memories.Mimowolnie się uśmiechnęłam,ale kiedy zobaczyłam Zayna łza spłyneęła po moim policzku.Dlaczego ja musiałam się w nim zakochać?!Dlaczego nie mogę kochać Matta i być z nim szczęśliwa?Dlaczego życie jest takie skąplikowane?
Na żadne z tych pytań nie potrafię znaleść odpowiedzi.

Szłam w stronę placu zabaw,gdzie miałam spotkać się z moim chłopakiem.Zobaczyłam go siedzącego na jednej z ławek.Głowę miał spuszczoną w dół i opatrą na rękach.Widać był czymś szczególnie zmartwiony.Już się boję,o co chodzi.
-Hej.-Podeszłam do Matta i pocałowałam w policzek.
-Cześć.-Wymamrotał.
-Coś się stało?-Spytałam zmartwiona.Chłopak nigdy się tak nie zachowywał.
-Nie...tak...musimy porozmawiać.-Odpowiedział.Teraz byłam przerażona.Nie mam pojęcia,co mogło się stać.-Wyjeżdzam.
-Co?!Gdzie?-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Dostałem możliwość studiowania w Stanach,na bardzo dobrej uczelni.Nie mogę przepóścić takiej okazji.Przepraszam.
-Rozumiem.Nie moższ przeze mnie zmarnować tego.-Przytuliłam go.-Powodzenia.
-Dziękuję,że mnie rozumiesz.Mam jeszcze jedną sprawę,tylko nie wiem,jak ci to powiedzieć...Musimy się rozstać.Przerabiałem już temet związków na odległość i wiem,że to nie przejdzie.Pamiętaj tylko,że bardzo cię kocham.-Teraz to dopiero się rozkleiłam.Nie wiem czemu tak na to zareagowałam.Powinnam się cieszyć,że spreawa sama się rozwiązała,ale nie potrafiłam,bo go tracę.Tracę przyjaciela,ale czy tylko o to chodzi?
Chłopak mnie przytlił.
-Jeśli tego chcesz.Uszanuję to...też cię kocham.-Bardziej jak brata,ale kocham.
-Będę do ciebie dzwonić,będziemy gadać na skype,ale możemy zostać tylko przyjaciółmi.
-Okay.-Odkleiłam się od chłopaka.
-Przpraszam cię,ale muszę już iść.Jutro wyjeżdżam,muszę zapoznać się z miastem,pozałatwiać sprawy związane ze studiami i akademikiem.
-Jasne.
Pocałował mnie w policzek i jeszcze raz przytulił.
-Paa.
-Pa.-Odpowiedziałam kiedy odchodził.
Nie chciałam wracać jeszcze do domu,więc wspięłam się na górę "zamku".Usiadłam tam i zaczęłam sobie wszystko wspominać.Jak tu przyjechałam,pozałam Louisa.Jak zakochałam się w Zaynie,jak poznałam Matta.Pierwszą randkę z nim i wspólnie spędzone święta.Kiedy Zayn mnie pocałował.Wszystkie wspomnienia wróciły,a ja zaczęłam płakać.Dlaczego to musi być takie trudne?Straciłam kolejną bliską mi osobę.Nagle poczułam,że ktoś siada obok mnie i obejmuje mnie ramieniem.
-Co się stało?-Ten głos wszędzie rozpoznam.Głos Zayna.
-Co ty tu robisz?-Nie miałam nawet siły na jakieś uszczypliwe kometarze typu "A gdzie masz Selenkę?".
-Przyszedłem pomyśleć.Zawsze tu przychodzę,kiedy mam problem.Ale nie gadajmy o mnie.Co ci się stało?
*P.O.V. Zayn*
-Matt wyjechał.-Ta wiadomość mnie ucieszyła,ale nie chciałm tego pokazywać Sarze.Nie jestem okrutny,nie chcę jej jeszcze bardziej dołować.
-A wiesz co jest najgorsze?-Pokręciłem głową.-Że nie wiem dlaczego tak to przeżywam,bo naprawdę nie jestem w nim zakochana.Jestem zakochana w egoistycznym dupku,który uważa,że wszystko mu wolno.-Jej wypowiedź mnie zaskoczyła.Nie wiedziałem co o tym myśleć.Czy ona mówiła o mnie?-A z resztą,nieważne.-Zeskoczyła z zamku i zaczęła iść w stronę wyjścia z placu zabaw.Zrobiłem to samo.
-Czy chodziło ci o mnie?-Spytałem,chwytając ją za rękę.Odwróciła się w moją stronę.
Zawahała się,po czym powiedziała:
-Nie.
-Ej,nie umiesz kłamać.-Spojrzała na mnie.Miała piękne oczy.Zbliżyłem się do niej i delikatnie pocałowałem,lecz ona pogłębiła pocałunek.Nie powiem,zaskoczyło mnie to,ale teraz byłem pewien,że to we mnie jest zakochana.
-Nie,nie możemy.-Odwróciła się i odeszła.Nie rozumiałem,o co jej chodzi.Pobiegłem za nią.
-O co ci chodzi?
-Och,naprawdę nie domyślasz się?!-Znów stała się dla mnie nieprzyjemna.
-Nie rozumiem cię.Najpierw mnie całujesz,a potem jesteś dla mnie wredna.
-To ty mnie pocałowałeś.
-Ale ty odwzajemniłaś pocałunek.
-I co z tego?!To nic dla mnie nie znaczyło,ty też nic dla mnie nie znaczysz.-Trochę mnie to zabolało,ale wiedziałem,że nie mówi mi prawdy.Podszedłem bliżej,tak,że dzieliło nas kilkanaście milimetrów.
-Kocham cię.-Wyszeptałem jej do ucha,po czym złączyłem nasze usta w pocałunku.
_____________
Heej.Mamy odrągłą rocznicę dwudziestego rozdziału.Jestem dumna,że dotrwaliśmy to tego.Dziękuję!Dzięki za wejścia i komentarze.Smuci mnie tylko to,że nie ma tylu komentarzy co wcześniej.No,ale co zrobisz,nic nie zrobisz.Nie można mieć wszystkiego.Dobra,nie będę przedłużać.Jeszcze raz dzięki i do napisania.Kocham Was :** ;3

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 19 ♥

Jadę własnie na lotnisko razem z Jess.Tak bardzo źle się czuję z tym,że nie pożegnałam się z nikim.To był impuls,byłam wściekła na Zayna.Do tego wszytkiego Jessica się do mnie nie odzywa.Świetnie,ale namieszałam.Choć zasłużyłam sobie.Wczoraj kiedy wróciłyśmy do domu trochę się pokłóciłyśmy (czyt.bardzo) o to,co się tam stało i z moim ust padło o jedno słowo za dużo.

Weszłam do mieszkania nadal mega wkurzona.Jak on śmiał.Debil,kretyn,dupek,idiota.Ughh.Nie cierpie go.
Jeszcze bardziej się nakręcałam.I wtedy przyszła Jess.
-Co ty do cholery wyprawiasz?!
-Nie twój zasrany interes!
-Dziewczyno,o co ci kurwa chodzi?!
-Czy mogłabyś się w końcu ode mnie odpierdolić?Nie masz własnego życia.Ja pierdole!
-Ah tak.Okay,już się odpierdalam.I mam życie.Życie,w którym nie ma już miejsca dla ciebie!
-Świetnie!
wietnie!
Poszła do swojego pokoju,trzaskając drzwiami,na co odpowiedziałam jej tym samym.

Jestem beznadziejną przyjaciółką.Jak ja mogłam zrobić coś takiego?Jessice.
-Jessie?
Nic.
-Jessie.
Zero odpowiedzi.Siedziała obok mnie,z głową zwróconą ku oknie.
-Przepraszam,tak bardzo przepraszam.Nie chciałam nic takiego powiedzieć.Zachowałam się jak debilka.Jak najgorsza kurwa.Nie zasługuję na ciebie.Nie zasługuję na taką przyjaciółkę jak ty.Władały mną emocje wywołane przez Zayna.-Za dużo mówie.-Nigdy nie chciałm ci nic takiego powiedzieć.Kocham cię,jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam.Najlepszą przyjaciółką.Proszę przebacz mi,powiedz coś.Cokolwiek.-Ostatnie słowa wypowiedziałam cicho,płacząc.Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Dziewczyna odwróciła się do mnie,nic nie mówiąc i przytuliła mnie.Tego potrzebowałam.Strasznie się bałam,że ją stracę.Nie przeżyłabym tego.Straty kolejnej przyjaciółki.
-Wybaczysz mi?-Powiedziałam z nutką nadziei w głosie.
-Już nie mogłam bez ciebie wytrzymać.I ja też przepraszam.A tak w ogóle,czym Zayn cię tak zdenerwował?
-Yyy,niczym.
-Ta jasne,a ja jestem wróżką.No powiedz.
Ughh.I znów mój za długi język dał po sobie znać.Uratowało mnie to,że właśnie dojechałyśmy na lotnisko.Szybko wyszłam z taksówki,wyciągnęłam z bagażnika moją walizkę i pognałam w stronę wejścia.Usłyszałam tylko za sobą:
-Wredna małpa.
-Też cię kocham,Jess.
*30 grudnia*
Tak,tego właśnie potrzebowałam.Odpoczynku i spokoju,spotkania z moją ukochaną rodzinką.Jedno tylko mi w tym przeszkadzało.Co noc śnił mi się jeden i ten sam sen.Mianowicie pocałunek z chłopakiem,o którym tak bardzo chcę zapomnieć.Ja przez niego nie umiem normalnie funkcjonować.To jest chore,bo i tak wiem,że nic z tego nie będzie.Jest jeden pozytyw tego snu.Zrozumiałam,że Matt był tylko przykrywką.Chciałam z nim być,by zapomnieć.Zapomnieć o Zaynie.Oddalić się od niego.Chciałam pokochać Matta,by odkochać się w Maliku.To straszne.Jak ja to teraz wytłumaczę Adamsowi.Nie chce go zranić,stracić też chyba nie.Mimo,że go nie kocham jest dla mnie bardzo bliski.Można powiedzieć,że jest moim przyjacielem.Ale się wkopałam.Czy ja zawsze muszę przyciągać kłopoty?

-Louie,bardzo cię przepraszam,nie chciałam,żeby to tak wyszło.Poniosło mnie.Strasznie się wkurzyłam na twojego przygłupiego kolegę.Wybaczysz mi?
Szłam właśnie z moim braciszkiem przez park.Poprosiłam go o spotkanie,by wszystko mu wyjaśnić.Podczas pobytu w Miami bałam się do niego zadzwonić.Bałam się jego reakcji.To niby tylko błachostka.Ktoś mógłby powiedzieć:Nie pożegnała się.I co z tego?To jeszcze nie tragedia.
Ale ja czuję się z tym okropnie.Nie mogę sobie wybaczyć.To w końcu moi najbliźsi.
-Oczywiście,że ci wybaczę.Zapomnijmy o wszystkim.Nie było tematu.Okay?
-Okay.-Powiedziałam,przytulają się do chłopaka.
-Jutro jest Sylwester.Mam nadzieję,że wpadniecie do nas.
-Innej opcji nie ma.-Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
***
Weszłam do domu chłopaków.Impreza już się rozkręcała.Bałam się,że spotkam pewną osobę,która nie daje mi spokoju i niestety moje obawy się spełniły i już po 15 minutach wpadłam na niego.Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha w życiu?Dlaczeeego?
-Możemy porozmawiać?
-Nie.Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
I już mnie przy nim nie było.Nie chce z nim gadać,bo jeszcze powiem mu co czuje,a to jest niedopuszczalne.
Podeszłam do Nialla,który właśnie gadał z kimś,kto wyglądał jak Justin Bieber.Normalnie wierna kopia.
-O,hej Sara.To Justin,a to jest Sara,siostra Louisa.
A jednak.
-Hej,miło mi.-Przywitałam się z chłopakiem.
-Cześć,mi również.-Powiedział i uśmiechnął się szarmancko.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach.Sporcie,muzyce,życiu.Fajnie mi się z nim gadało.Od razu znaleźliśmy wspólny język.Niestety nie dane nam było dokończyć,bo podszedł do nas "Pan Mam Dziewczynę,Ale I Tak Cię Pocałuję,Bo Wszystko Mi Wolno".
-Proszę cię porozmawiaj ze mną.Zajmę ci tylko 5 minut.Proszę.
-Ohh,okay.
-Może wyjdziemy jednak na dwór,bo tu jest strasznie głośno?
-Niech ci będzie.
Wyszliśmy na przed dom.Postanowiliśmy się troche przejść.Nie chciałam z nim rozmawiać,byłam na niego zła,ale kiedy już z nim jestem złość ze mnnie uchodzi,jak powietrze przebitego koła.To wcale nie jest zabawne,ja nie wiem co się ze mną dzieje.Ah,nie.Wiem,zakochałam się w tym dupku.
-Powiesz wreszcie,o co ci chodzi?-Powiedziałam niezbyt przyjaźnie.
-Chciałbym cię przeprosić za to co stało się w Wigilię księżniczko.
Czy ja się przesłyszałam,czy on powiedział do mnie księżniczko?Dlaczego on tak miutrudnia gniewanie się na niego?Ughh.
-Nie nazywaj mnie księżniczką.Jasne?Masz już jedną i przypominam ci,że ja ją nie jestem.A jedno przepraszam nie sprawi,że będzie fajnie.Za dużo się stało,daj mi to przemyśleć.
I odeszłam w stronę imprezy...
__________
Pozostawię to wszystko bez komentarza.Jestem okropna,ale to już wiemy.Zacytuje siebie:Jedno przepraszam nie sprawi,że będzie fajnie.Ale i tak chcę to zrobić.Tak więc bardzo przepraszam.Mam nadzieję,że przyjmiecie moje przeprosiny i jednak będzie fajnie.
A,jeszcze jedno.Chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga: stay-in-my-life-if-you-dare.blogspot.com
Jest to opowiadanie o The Janoskians.Mam nadzieję,że Wam się spodoba,a jeśli nie znacie chłopaków to pooglądajcie ich filmiki na You Tube.Naprawde warto I gorąco polecam.Bardzo będę się cieszyć jeśli wejdziecie I zostawicie po sobie ślad.Jakikolwiek.Kochaaaam i do napisania. :*** ;3