Zadzwoniłam do drzwi,które otworzyła Julie.Po moim policzku spłynęła pojedyncza łezka.
-Sara!Sara!Wróciłaś do mnie!-Podbiegła i mnie przytuliła.
-Wróciłam mała.-Powiedziałam,a w drzwiach stanęła mama.
-Sara?Dziecko,co ty tu robisz?-Spytała,a ja się rozpłakałam i wtuliłam w moją rodzicielkę.
-Mamo.-Szepnęłam i rozpłakałam się na dobre.
Usiadłam na kanapie,a mama podała mi kubek gorącej herbaty o smaku owoców leśnych.
-Kochanie,opowiesz mi,co się stało?Dlaczego wróciłaś?Myślałam,że w Londynie czujesz się dobrze.-Usiadła obok mnie.-Mi możesz powiedzieć.
-Ohh,mamooo.To wszystko jest takie skomplikowane...Jestem w ciąży.-Wydusiłam z siebie,po czym wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem.
-Co?!Wiedziałam,że to się źle skończy!Wiedziałam!Jak ja mogłam cię puszczać samą na drugi koniec świata.Przecież zawsze były z tobą kłopoty,jak ja mogłam ci zaufać i pozwolić ci się samej przeprowadzić.Zniszczyłaś sobie życie.
Z oczu wypłynął mi potok łez.
Jak ona mogła?!
-Wiesz co mamo?Przyleciałam do ciebie i ci się zwierzyłam,bo ci ufam.Myślisz,że dla mnie to łatwa sytuacja?!-Wykrzyczałam przez łzy i wstałam z kanapy.-A ty mi wcale jej nie ułatwiasz!
W pośpiechu ubrałam buty i wybiegłam z domu,trzaskając za sobą drzwiami.Usłyszałam jeszcze za sobą "przepraszam",ale nie odwróciłam się.
Szłam ulicami Miami,byłam cała roztrzęsiona.
Nie sądziłam,że mama wpadnie w taką złość.Okay,może postąpiłam nieodpowiedzialnie,może zniszczyłam sobie życie,ale mleko się już rozlało.Nic nie mogę z tym zrobić.Wróciłam do Miami z myślą,że mama mnie zrozumie,że mi pomoże,a ona wyjeżdża mi z tekstem,że zawsze były ze mną same kłopoty i jak ona mogła mi zaufać.
To boli najbardziej!
Zamyśliłam się tak bardzo,że nie zwróciłam uwagi gdzie idę...i wpadłam na kogoś.
-Ojej,przepraszam.Nie zauważy...-Spojrzałam w górę i nie mogłam uwierzyć na kogo wpadłam.-Matt?
-Sara?Co ty tu robisz?-Spytał zszokowany.
-Wróciłam na trochę do Miami.Nie sądziłam,że cię tu spotkam,w końcu miasto jest ogromne.-Bardzo się ucieszyłam na jego widok.
-A jednak.-Uśmiechnął się promiennie.-Może pójdziemy na jakąś kawę albo coś?Mam teraz trochę wolnego czasu.
-Z wielką chęcią.-Ruszyliśmy w kierunku najbliższej kawiarni.
Zamówiłam Latte Maciatto i porcję sernika.Miałam wielką ochotę na słodycze.
-Jak ci się podoba w Miami?-Zaczęłam rozmowę.
-Miasto jest naprawdę przepiękne,ludzie świetni,a uczelnia niesamowita.Innymi słowy marzenie.-Wyszczerzył się
-Bardzo się ciesze,że ci się ułożyło.
-A jak tam w Londynie?Masz kogoś?
-Po staremu i tak,a co u ciebie?Szykuje się jakaś miłość do końca życia?-Spytałam półżartem.Na samą myśl o Londynie i Zaynie zrobiło mi się smutno,ale nie dałam tego po sobie poznać i uśmiechnęłam się przyjacielsko.
-Mam.-Odpowiedział niepewnie.
-Uuuuuu.Gratuluję.
-Ma na imię Natalie.Mam nadzieję,że zdążę ci ją przedstawić.
-Na razie nigdzie się nie wybieram,więc czemu nie.
*P.O.V. Zayn*
Mieliśmy właśnie przerwę w próbach,a ja starałem się dodzwonić do Sary.Na marne.
-Stary wyluzuj.To,że nie odbiera telefonu jeszcze nic nie znaczy.-Liam starał się mnie pocieszyć.
-Właśnie,że znaczy!Napisała mi tylko SMS-a.-Pokazałem przyjacielowi telefon.-I wyłączyła telefon.Muszę do niej jechać.
Zerwałem się z kanapy,na której obecnie siedziałem i skierowałem się do wyjścia ze studia.
-Ej,za chwilę zaczynamy!-Usłyszałem za sobą głos Payne'a.
-Wrócę najszybciej,jak się da,ale muszę się z nią spotkać.To ważne!
*P.O.V. Jessica*
Usłyszałam pukanie do drzwi i ogarnęła mnie panika.
A co jeśli to chłopaki?Będę musiała ich okłamać,obiecałam,że nie powiem prawdy.Nikomu.
Wstałam z fotela i niepewnie podeszłam do drzwi.Spojrzałam przez wizjer i ujrzałam Zayna.
No super.
-Uhh,okay.-Powiedziałam do siebie szeptem i przekręciłam zamek.
-Jest Sara?Nie mogę się do niej dodzwonić.Martwię się.-Powiedział szybko.
-Nie Zayn,nie ma Sary.Ona...ona wyjechała,ale nie wiem dokąd.-Odpowiedziałam zrezygnowana i przybita.
-Co?!Jak to?!I nie zostawił żadnej wiadomości?-Pokręciłam głową.
-Nic.Nie ma jej rzeczy,a kiedy dzwonię włącza się sekretarka.Nie mam pojęcia,dlaczego wyjechała,co się stało.-Jedna łezka spłynęła po moim policzku.Czułam się okropnie okłamując go,ale nie mogłam pisnąć ani słówka.Obiecałam to Sarze.
-Co mam teraz zrobić?-Powiedział zrozpaczony,a moje serce pękło na milion kawałków.
Muszę jak najszybciej skontaktować się z Sarą i o wszystkim ją powiadomić.Może się ogarnie i wróci.
*P.O.V. Sara*
Wróciłam do domu,kiedy zaczęło się ściemniać.
-Sara,martwiłam się!-Kobieta podeszła do mnie i mocno przytuliła.-Bardzo cię przepraszam za wszystko.To był impuls,nie chciałam tego powiedzieć.Uniosłam się.Przepraszam słonko.
-Dobrze mamuś,jest okay.I ja też przepraszam,wiem,że zachowałam się bardzo nieodpowiedzialnie i wszystko zniszczyłam.Sądziłam,że skoro jestem dorosła,to mogę wszystko i to bez jakichkolwiek konsekwencji i tak to się skończyło.-Rozkleiłam się i jeszcze bardziej wtuliłam w mamę.
-Ohh,skarbie.Nie martw się już.Damy sobie radę,razem.-Powiedziała łagodnie i ucałowała mnie w czoło.-O mój Boże!!Ja będę babcią!!
______________________
Hej C:
Jeżeli jest jeszcze ktoś,kto czyta moje wypociny,bardzo proszę,żeby skomentował ten rozdział,to ważne. (:
Bardzo przepraszam,że tak późno dodaję,ale jestem chora i czuję się fatalnie. :(
Bardzo dziękuję za wszystko i do napisania ;3
+Przepraszam za jakiekolwiek błędy,ale pisałam na telefonie i rozdział jest niesprawdzany. ;*
Świetne! :)
OdpowiedzUsuńNiech ona powie w końcu Zaynowi,on musi się o wszystkiem dowiedzieć! ;3
Ja cię!!! Niech ona mu tu wszystko wyjaśni :P mam dosyć tej plątaniny
OdpowiedzUsuńTajny :) kiedy next?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńKurna... Kiedy nextcior? :D czekam i czekam :/
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszający.
OdpowiedzUsuń